w sprawie wzorcowego regulaminu strzelnic. Na podstawie art. 46 ust. 3 ustawy z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji (Dz. U. Nr 53, poz. 549) zarządza się, co następuje: § 1. Rozporządzenie określa wzorcowy regulamin bezpiecznego funkcjonowania strzelnic, z uwzględnieniem: 3) sposobu zachowania się osób przebywających na strzelnicy
OOO broń raz do roku strzela sama. Dajmy wszystkim broń to sami się powybijamy!!! G prawda . Nawet niewidomi strzelają a dlaczego? Bo strzelanie jest przyjemne, jest dobre do rozładowania stresu, napięć i do pokonywania własnych depresji. Strzelanie relaksuje i dowartościowuje człowieka. Ten Pan strzela właśnie w tym celu.
Re: Porozmawiajmy o Gładkolufówkach. #2 autor: Phouty » 10 września 2011, 21:33. Odpowiedź na oba pytania brzmi TAK. Iż 27 w różnych jego wersjach jest dobrą bronią ze średniej półki. Jest to w zasadzie strzelba uniwersalna, choćby na podstawie tego, co piszą w jej instrukcji obsługi. (Niestety, ale nigdy jej nie miałem w rękach).
Jednostka Strzelecka 4018 Gdask. Czyszczenie karabinka AK. Czyszczenie karabinka AK. Na wiecie panuje powszechna opinia o niezawodnoci karabinka Automatycznego. Kaasznikowa. Jest oczywicie prawd, e przez rozwizania konstrukcyjne ten popularny. karabinek jest bardziej odporny na wymagajcego uytkownika, niemniej waciwa.
Do seryjnej produkcji konstrukcja, już pod desygnatem MP5, weszła w roku 1966. Nowy pistolet maszynowy był jak na tamte czasy rewolucyjną konstrukcją. Broń strzelającą z zamka zamkniętego wyposażono w kutą na zimno lufę długości 225 mm, o 6 bruzdach i skoku gwintu 1:10. Wciskano ją do komory zamkowej specjalną prasą.
From Russia with love. Walcząc w wrogami Korony, James Bond niejednokrotnie sięga po broń wyprodukowaną za Żelazną Kurtyną. Stosunkowo często z sowieckich konstrukcji korzysta Pierce Brosnan, debiutując w 1995 roku w „Golden Eye ” . Grana przez niego postać wielokrotnie strzela ze subkarabinków AKS-74U.
Wzvom. Tekst opublikowany w OMZ “Ochroniarz” Nr 26 (grudzień 2001 – styczeń 2002). Wykuł się w trakcie licznych zderzeń organizmu z betonem, zarówno mundurowym, jak i cywilnym. Miało to ewidentny wpływ na jego sarkastyczną formę. Niektóre aspekty przez 10 minionych lat były już dosyć szeroko powtarzane lub dyskutowane i przez to mogą się Czytelinkom wydawać znajome. Warto jednak zauważyć, że w tamtym czasie to ujęcie tematu bezpieczeństwa było nowatorskie. Tekst jest w takim brzmieniu, w jakim go wysłałem do redakcji. Chcę zasygnalizować istnienie pewnego problemu wiążącego się z bezpieczeństwem i skutecznością szkolenia pracowników ochrony i funkcjonariuszy służb mundurowych, a także posiadaczy broni do celów ochrony osobistej. Mianowicie w rozmowach na temat strzelectwa i pracy z bronią bojową niejednokrotnie można się zetknąć z obiegowymi opiniami odnoszącymi się czy to do samej broni czy też do procedur posługiwania się nią. Twierdzenia te wygłaszają zarówno osoby, po których można by się spodziewać znawstwa tematu, jak i kompletni laicy. Niektóre z tych stwierdzeń weszły już do potocznego obiegu nieomal na prawach przysłów. Niestety, profesjonalne strzelectwo nie ma do nich tyle szczęścia co np. brydż, gdzie zabawne i celne powiedzonka trafnie oddają pewne zawiłości gry. Świat strzelectwa jawi się raczej jako strefa mroku, opanowana przez nieuctwo i strach, a jego sztandarowe powiedzonka noszą bardziej piętno przesądu niż zdrowego podejścia. Poniżej kilka przykładów: „Raz do roku każda broń sama strzela.” – to zdanie słyszał chyba każdy, nie do każdego jednak dociera jego oczywista niedorzeczność. Równie dobrze można zacząć wierzyć w kije samobije i tysiąc innych bajek. Osoby, które coś takiego pozwoliły sobie wbić do głowy, zdają się traktować broń jak nieokiełznany żywioł, mogący w każdej chwili wyrwać się spod kontroli i spowodować tragedię. Tymczasem rzeczywistymi przyczynami wypadków z bronią są brak znajomości budowy i zrozumienia zasad działania broni, lekceważenie jej stanu technicznego, nieumiejętna obsługa, rutyna i bezmyślność, w tym działanie pod wpływem środków odurzających. Widać z tego, że w układzie człowiek – broń, to nie maszyna jest źródłem zagrożenia, ale jej operator. Broń nie wystrzeli w sposób niekontrolowany, o ile człowiek nie popełni błędu. Nie wolno jej traktować jak magicznego przedmiotu. Należy nad bronią panować – z uwagą, ale bez bojaźni. Jest to narzędzie pracy na pewno bezpieczniejsze niż np. samochód, o czym łatwo można się przekonać poznając codzienne wiadomości. „Nigdy nie kieruj broni do człowieka.” – W takim razie po co w ogóle ją nosić? Ta zasada może wspaniale się sprawdza w kręgach sportowo – myśliwskich, ale broń służbowa w razie potrzeby musi być użyta właśnie przeciwko człowiekowi. Dlatego lepiej zawczasu oswajać się z tą myślą i w odpowiedni sposób przygotowywać do tego. Zwiększy to skuteczność i bezpieczeństwo samego ochroniarza czy funkcjonariusza, bezpieczeństwo osób postronnych oraz, paradoksalnie, bezpieczeństwo osoby, której zagrożono użyciem broni. „Broń noś bez wprowadzonego naboju do komory nabojowej i zabezpieczoną.” – To są kpiny ze zdrowego rozsądku i ewidentny brak zrozumienia do czego służy bezpiecznik. Chyba każdy się zgodzi, że już sam fakt nie przeładowania broni uniemożliwia oddanie strzału, więc po co zabezpieczać? Konieczność odbezpieczenia broni przed oddaniem strzału to dodatkowa czynność, o której strzelający nie raz zapominają w stresie i nie są w stanie oddać strzału. Wielokrotnie można to zaobserwować nawet w cieplarnianych warunkach na strzelnicy. Nawet nie trzeba się domyślać jak ogłupiany w ten sposób pracownik będzie się zachowywał w sytuacji ekstremalnej w rzeczywistości, są na to tragiczne przykłady. Poza tym nowoczesne pistolety są konstruowane właśnie z myślą, żeby bezpiecznie je nosić przeładowane i nie posiadają bezpieczników nastawnych. To samo można przecież powiedzieć też o rewolwerach, wciąż niestety dosyć rozpowszechnionych jako broń służbowa. Omawiana „zasada” to ulubiona szykana pewnego typu kontrolerów, nie mająca żadnego umocowania prawnego. Wbrew panującemu przekonaniu odpowiednia instrukcja policyjna wcale nie narzuca funkcjonariuszom takiego obowiązku, pozostawiając im swobodę oceny sytuacji. Z kolei przepisy dotyczące pracowników ochrony w ogóle nie odnoszą się do tej kwestii. O tym w jakim stanie załadowania przenosić broń powinny decydować względy taktyczne, odebrany system wyszkolenia i konstrukcja samej broni. „Używając broni należy strzelać w nogi. ” – To zdanie brzmiałoby jak żart, gdyby nie fakt, że jest traktowane całkowicie serio prawdopodobnie przez większość użytkowników broni służbowej. Zdarza się też słyszeć, że chodzi o strzały w nogi poniżej kolan. Wiele osób sądzi, że takie są przepisy i co gorsza, wiele tak próbuje strzelać. Tymczasem przepisy dotyczące użycia broni na żadnym poziomie regulacji prawnych, od ustaw po instrukcje, nie mówią w jakie części ciała należy strzelać. W ustawach różnych służb zawarty jest ogólny nakaz dążenia do wyrządzenia jak najmniejszej szkody i zakaz dążenia do zabicia. A co np. jest mniejszą szkodą, mieć przestrzeloną dłoń czy kolano? Albo jak omawiane stwierdzenie ma się do faktu, że osoba ciężko ranna w żołądek ma jeszcze jakiś cień szansy doczekania pomocy i przeżycia, a np. trafiona w tętnicę udową żadnych szans? Przyjmowanie za dobrą monetę poglądów takich jak opisywany prowadzi do niwelowania samemu sobie możliwości działania wynikających z faktu posiadania broni. Nie jest łatwo trafić będącego w ruchu przeciwnika w tułów, a co mówić jeśli ktoś się uprze strzelać mu w nogi. „Oddawać strzał ostrzegawczy w górę.” – Problem strzału ostrzegawczego wymaga odrębnego potraktowania ze względu na to, że taka procedura akurat jest przewidziana w przepisach. Przytoczone stwierdzenie jest łagodzone znanym tu i ówdzie, prawidłowym ogólniejszym zaleceniem kierowania strzału ostrzegawczego w bezpieczne miejsce. Widziałem kilka strzałów ostrzegawczych w górę oddawanych podczas działań pośród wieżowców i uważam, że w dynamicznie zmieniającej się sytuacji to też jest umiejętność, której trzeba się uczyć. I tu dochodzimy do sedna problemu. Ile osób miało możliwość przetrenować strzał ostrzegawczy i wszystkie wezwania i zachowania obowiązujące przed użyciem broni? Na większości strzelnic strzały w górę, w ziemię, w boczny kulochwyt są wprost zakazane regulaminem obiektu jako stwarzające zagrożenie dla bezpieczeństwa. Nie ma co nawet wspominać o ćwiczeniach z partnerem. Programy szkolenia strzeleckiego żadnej ze służb nie przewidują w ogóle ćwiczenia tej według prawa najistotniejszej procedury związanej z użyciem broni palnej. Za to każde postępowanie badające zdarzenia z użyciem broni palnej lub z czynnościami przed jej użyciem (do nich należy strzał ostrzegawczy) sprawdza, czy tryb działania był zgodny z przepisami. A ja pytam: jakim prawem jest wymagane to zachowanie od ludzi nie przeszkolonych? A może nie ćwiczy się tego, bo i tak wiadomo, że w rzeczywistości ten teatrzyk jest niebezpieczny i niewykonalny? „Z bronią nie ma żartów” – co racja, to racja! Jeśliby powyższe twierdzenia były traktowane tylko jako pewne skróty myślowe, można by je pominąć milczeniem. Niestety, są one jednak bezkrytycznie powtarzane w kręgach osób, dla których broń jest narzędziem pracy, i bezmyślnie stosowane. Prowadzi to do szeregu nieporozumień i zahamowań, uniemożliwiając osiągnięcie istotnych postępów w podnoszeniu poziomu wyszkolenia. Dlatego też nieco być może odmienne niż gdzie indziej przedstawienie w tej publikacji problemu bezpieczeństwa i niektórych zachowań w pracy z bronią. Ma to na celu uświadomienie pewnych nie zawsze zauważalnych przeszkód na drodze do podniesienia poziomu tej pracy. Najpewniejszą gwarancją bezpieczeństwa i skuteczności jest obycie z bronią i rozsądek
Niedawno, przypadkiem trafiłem na zacytowany wpis Witolda Załuska, odnoszący się do bezpieczeństwa na zawodach strzeleckich: „Podczas ostatniego weekendu zmarł uczestnik poznańskiego maratonu, a na rajdzie Mistrzostw Polski samochód wpadł w publiczność raniąc dwie dziewczynki. W ten sam weekend pod Gdańskiem odbyło się Grand Prix IPSC, zamykające sezon. Ok 200 os. oddało ok. 60 000 strzałów. Pod presją czasu, w ruchu, z trudnych pozycji i z niestabilnego podłoża. Nie było kontuzji, z którymi nie poradził sobie plasterek. Ale nadal to strzelectwo jest niebezpieczne i trzeba je ograniczać, czy wręcz zwalczać.” Wywołał on uśmiech na mojej twarzy, ale i skłonił do pewnej refleksji. Jak to faktycznie jest z tym strzelectwem, w końcu broń jest niebezpiecznym narzędziem. Wydawać by się mogło, że o wypadek nie trudno. W sumie nie dość, iż strzelba sama raz do roku strzela, to jeszcze Pan Bóg kule nosi. Okazuje się, że nie jest to prawdą. Najczęstsze urazy to obtarcia naskórka czy skręcenia kostki. Nie twierdzę, że nie zdarzają się sytuacje niebezpieczne, jednak sędziowie i instruktorzy czuwający nad przebiegiem zawodów i ich bezpieczeństwem są na tyle blisko, że bardzo szybko mogą zareagować na każdą stwarzającą zagrożenie sytuację. I robią to. Bezwzględnie. Symptomatyczne dla zawodów strzeleckich jest jednak coś innego. Czy słyszał ktoś o rozróbach kibiców na takich zawodach? Ja nie, a należy zaznaczyć, że znaczna część zawodników, jak i kibiców, wnosi na teren obiektów sportowych, narzędzia powszechnie uważane za niebezpieczne. Nie mam tu na myśli noży, maczet i czy popularnego ”bejzbola”. Nigdy nie słyszałem też o ustawce zwolenników jednego Klubu Strzeleckiego z sympatykami innego. Ktoś nawet wspomniał mi o zawodach dwóch Klubów odbywających się na jednej strzelnicy. O zgrozo… nic się nie stało. Może poza wymianą kilku opinii na temat posiadanego sprzętu. Muszę też zaznaczyć, że zapewne nie było tam też obstawy Policji, choć Policjanci mogli być wśród zawodników. To się w głowie nie mieści. Byliście kiedyś na dużym, rodzinnym grillu? Atmosfera na zawodach przypomina właśnie taką imprezę. Co prawda bezalkoholową, ale w niczym to nie przeszkadza uczestnikom i gościom w dobrej zabawie. Nawet dzieci się nie nudzą, w końcu tyle ciekawych rzeczy wokół. No dobra, przyznaję widziałem kiedyś znudzone dziecko. Maluch nie miał jeszcze roku i spał w najlepsze (ochronniki słuchu są nadzwyczaj skuteczne), więc myślę, że jest usprawiedliwiony. Za to jaką furorę zrobił, wśród tych wszystkich „cioć” i „wujków”, aż szkoda, że nie będzie pamiętał! Na koniec, znam jeden, jedyny przypadek postrzału na zawodach. Jednak nie był on związany ze złym prowadzeniem imprezy a z nonszalancją właściciela broni. Przykra sprawa, zakończona długa operacją i zapewne jeszcze dłuższą rehabilitacją. Mimo to bezpieczniej czuję się na klubowych zawodach niż na meczu piłki kopanej.
Uzyskanie pozwolenia na broń to w Polsce droga przez mękę. Trudno je uzyskać, łatwo stracić. Polska to nie Ameryka - takim argumentem posługują się przeciwnicy dozbrajania Polaków. Zwolennicy twierdzą, że bez pozwolenia można kupić watrówki i nic złego się z tego powodu nie statystyk Polacy posiadają pół miliona sztuk broni .Pozwoleń na posiadanie broni jest nieco ponad 300 tysięcy. Tylko w samym Kędzierzynie-Koźlu szacunkowo jest około sztuk broni palnej. Najtrudniej uzyskać pozwolenie na broń do ochrony osobistej i sportowej - twierdzi instruktor strzelectwa Mirosław Zając z klubu "Cel". W wypadku broni sportowej trzeba spełnić kilka kryteriów i wydać kilkaset złotych. Kandydat musi należeć do klubu strzeleckiego, uczęszczać na zawody, zdać egzaminy na patent i licencję strzelecką. Dopiero wtedy może składać wniosek o wydanie pozwolenia i załączyć do niego badania psychologiczne, psychiatryczne i lekarskie. Spełnienie wszystkich wymogów nie gwarantuje jednak, że uzyska się upragnione W naszym województwie nie jest jeszcze najgorzej, ale znam przypadek z Katowic, gdzie koledze odmówiono pozwolenia, bo "strzela z broni klubowej" - mówi instruktor. Postępowanie jest podobne, jeśli chodzi o uzyskanie pozwolenia na broń myśliwską. Ustawa określa, że pozwolenie na posiadanie broni jest wycofane w wypadku popełnienia przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub mieniu. Praktyka pokazuje, że także w kilku innych przypadkach. Do jednych z nich zalicza się jazdę w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. Nie jest w tym momencie istotne, czy delikwent posiadał przy sobie broń, czy W naszym kole dotychczas złapano dwóch myśliwych w czasie jazdy po pijanemu. W obu wypadkach toczą się postępowania o odebranie im pozwolenia na broń. Mimo że wtedy nie posiadali jej przy sobie - mówi Marian Wojciechowski, wójt Reńskiej Wsi i prezes koła łowieckiego "Ponowa".Pozwolenia można także stracić w wypadku lat temu trzymali pół roku w depozycie moją broń, bo na policję przeszedł donos, że niewłaściwie ją przechowywałem. Podejrzewam, że to sprawka mojego sąsiada - mówi Andrzej, instruktor strzelectwa z Raciborza. Myślę, że nasze społeczeństwo dorosło do posiadania broni. Przecież broń czarnoprochową i wiatrówki można nabyć bez pozwolenia - twierdzi Zając. Wedle statystyk KGP, w 2007 r. było ogółem 631 przestępstw z użyciem broni (w tym 54 zabójstwa). - Pokutuje u nas przeświadczenie, że raz do roku broń sama strzela, co jest totalną bzdurą. To tak jakby mówić, że samochód raz do roku sam rozjeżdża przechodnia. Najgorzej, że takie opinie najczęściej wydają policjanci, którzy są uważani za najgorszych strzelców - uważa Andrzej z Raciborza. - Nie bójmy się broni. Sama nie strzela.
4,915 total views, 2 views today Przeczytaj uważnie zanim przejdziesz dalej: Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego początkujący strzelcy nie trafiają w obrany cel? Z pewnością może istnieć wiele przyczyn składających się na konkretny wynik, a właściwie jego brak. Do zasadniczych problemów zaliczyć możemy: Błędne zgrywanie przyrządów celowniczych; Błędne celowanie (błędna akomodacja oka lub błędny wybór punktu celowania np. wynikający z nieznania balistyki zewnętrznej posiadanego pocisku); Zła praca na języku spustowym; Zły chwyt na broni (zaczyna być istotny przy wielokrotnych strzałach); Zła postawa strzelecka (zaczyna być istotna przy wielokrotnych strzałach lub ruchu); Dodatkowo poszczególne przyczyny występując niby niezależnie od siebie dodatkowo zwiększają wielkość popełnianych błędów. Pierwsze trzy z wymienionych problemów są bardzo trudne do samodzielnego zidentyfikowania. Przykład: Doświadczony strzelec staje na linii otwarcia ognia w postawie strzeleckiej stojąc, trzymając broń krótką oburącz w postawie niskiej gotowości, siedem metrów od dziewiecio centymetrowego czarnego kółka. Na własne tempo, przechodzi do wysokiej gotowości, wprowadza broń w cel, zgrywa przyrządy mechaniczne i wycelowuje…. przyrządy są idealne… Bam, Bam, Bam…. (oddaje 10 strzałów), wszystkie trafienia układają się poniżej czarnego kółka w nieco rozbitą grupę… Strzelec prosi znajomego obecnego z nim na strzelnicy o sprawdzenie broni, celem wykluczenia „wady klamki” której nie ma… z pewnością w tym jakże abstrakcyjnym przypadku brak zamierzonego efektu na celu mógł wynikać z jednego z trzech określonych wyżej problemów… wyobraź sobie, że strzelec nie czuje się pewnie przy znajomym, zgrywa perfekcyjnie przyrządy (jednakże jego oko akomoduje na szczerbinkę) utrzymuje zgrane przyrządy prawie doskonale, prawie doskonale, prawie doskonale… doskonale… BAM …. pudło…. z uwagi na brak obycia z bronią strzelec zbyt dużo siły wkłada w ściągnięcie języka spustowego generując niemalże kontrolowany zryw. Z pewnością jeżeli strzelec dysponuje niemalże nieograniczonym budżetem, oraz dostępem do strzelnicy, każdy z tych błędów może zostać wyplewiony na strzelnicy z wykorzystaniem amunicji ostrej (np. znane wszystkim ćwiczenie z partnerem którym przygotowuje broń dla strzelca według losowego schematu pusta/pełna). Jednakże co zrobić jeżeli nie jesteś wstanie na co dzień wydać pieniędzy na 100 sztuk amunicji, a najbliższa strzelnica znajduje się 25 km od Ciebie? Możliwe, że odpowiedzią na twoje problemy może stać się trening bezstrzałowy. Trening bezstrzałowy Wymagane umiejętności: Poprawne przyjmowanie wybranej postawy strzeleckiej; Poprawny chwyt na broni; Poprawnie dostosowana broń (ew. wyposażenie); Doskonalone umiejętności: Stabilizacja trwania wybranej postawie strzeleckiej (mniejsze pływanie przyrządów); Zgrywanie przyrządów celowniczych; Praca na języku spustowym; Wymagane wyposażenie: Broń z której strzelasz; Zbijak do broni z której strzelasz; Jeżeli nie jesteś wstanie prowadzić treningów bezstrzałowych z wykorzystaniem własnej broni (np. jest to twoja broń służbowa, lub wyjeżdżasz za granicę…) to przeprowadzenia opisanego niżej treningu wystarczy ci Blue Gun (posiadający przyrządy mechaniczne… lub zwykła Wiatrówka); Trening bezstrzałowy według Bolesława Wasilewskiego Dawno, dawno temu, za siedmioma górami i siedmioma lasami… zanim Richard M. Fitzpatrick założył Magpul Industries, zanim Instruktor Zero rozpoczął służbę w wojskach powietrznodesantowych, zanim ludzie niekompetentni zaczęli wmawiać nam że broń raz do roku strzela sama było…. nieco inaczej. Poniżej fragment książki Bolesława Wasilewskiego o tym jaki poziom niegdyś był prezentowany przez żołnierzy Wojska Polskiego uczestniczących w zawodach wojskowych. Książka B. Wasilewskiego powinna stanowić obowiązkową lekturę każdej osoby która rozpoczęła lub zamierza w najbliższym czasie rozpocząć przygodę z bronią palną. Zawiera spisane w niezwykle dostępny sposób uwagi dotyczące postawy, chwytu, sposobu pracy na języku spustowym ale również rozpisane przykładowe cykle treningowe opisanego wyżej Polskiego Mistrza Karabinu Wojskowego. Co więcej opisany wyżej strzelec traktował strzelanie z wykorzystaniem amunicji ostrej (bojowej) tylko i wyłącznie jako sprawdzenie prowadzonego we właściwy sposób treningu w jak i sposób Bolesław Wasilewski doszedł do tak znamienitych rezultatów, z jego książki możemy wyczytać iż, z pewnością był „Hard Workerem”„ realizującym w cyklach rocznych bezstrzałowe przygotowanie do zawodów według następującego planu: Mistrz dosyć szczegółowo opisuje każdą z części planu: Pierwszą część realizowałem dwa tygodnie po 0,5 godziny dziennie. Trening rozpoczynałem od przyjęcia prawidłowej postawy z bronią i jej utrzymywania przez 1 min 15 s (przeciętne czasów do pierwszego bólu). 45 sekund odpoczywałem, odkładając broń, nie zmieniając jednak postawy. Jedno takie ćwiczeniez odpoczynkiem trwało 1 min 15 s + 45 s = 2 min. Takich ćwiczeń w przeciągu 0,5 godziny było: 0,5 godz. : 2 min = 15. Po tygodniu, początkowego bólu już nie doczuwałem, lecz aby uzyskaną wytrzymałość utrwalić, ćwiczenia te przedłużałem o tydzień, dodając do nich tylko powolne ściąganie (bez celowania) języka spustowego poduszeczką trzeciego (paznokciowego) członu palca wskazującego. Drugą część planu wykonywałem przez miesiąc, po 1 godzinie dziennie. W pierwszych dwóch tygodniach do 1 min 15 s + 52 s ( w zaokrągleniu 1 min) = 2 min 15 s, redukując odpoczynek do 30 s. Jedno takie ćwiczenie trwało 2 min 15 s + 30 s = 2 min 45 s. Takich ćwiczeń w ciągu godziny wykonywałem : 1 godz.: 2 min 45 s = 22. W trzecim tygodniu dodawałem celowanie, w czwartym zaś ćwiczenia korelacyjne z powolnym ściąganiem języka spustowego. Trzecią część programu realizowałem także miesiąc, po 1,5 godz. pierwszym tygodniu broń utrzymywałem w prawidłowej postawie w uprzednio obliczonym czasie, do maksymalnego wysiłku, to jest 3 minuty, 30 sekund odpoczywałem. Jedno ćwiczenie trwało 3 min +30 s = 3,5 min. Takich ćwiczeńw ciągu 1,5 godziny wykonywałem (1,5 godz.: 3,5 min) = 26. W drugim tygodniu trenowałem jak w pierwszym z tym, że co drugi odpoczynek przeznaczyłem na chodzenie z bronią w postawie stojącej. W trzecim do powyższych ćwiczeń dodawałem celowanie do białej powierzchni koła na czarnym tle. (Średnica białego koła równała się podwójnej wielkości szerokości muszki.) W czwartym tygodniu przeprowadzałem ćwiczenia korelacyjne z powolnym ściąganiem języka spustowego po niepełnym wydechu. Na czwartą część przeznaczyłem kolejny miesiąc, po 1,5 godziny pierwszych dwóch tygodniach broń utrzymywałem przez 4 minuty, potem 1 min w marszu, a 1 min odpoczywałem. Jedno ćwiczenie trwało 4 min + 1 min + 1 min = 6 min. Takich ćwiczeń w ciągu 1,5 godz. wykonywałem 15. W trzecim tygodniu do postawy bez ruchu dodawałem celowanie, w czwartym zaś ściąganie języka spustowego. Piąta część mego planu zakrojona także na miesiąc (po 1,5 godziny pierwszych dwóch tygodniach broń utrzymywałem przez 8 minut. Zlikwidowałem co drugi jednominutowy odpoczynek w formie odłożenia broni, zastępując go opuszczeniem tylko prawej ręki w dół lub trzymaniem jej na piersiach. Ćwiczenie trwało więc 8 + 1 czyli 9 min. Takich ćwiczeń w 1,5 godz. wykonywałem 10. W trzecim tygodniu dodawałem celowanie, w czwartym ściąganie języka spustowego” [2]. Do najważniejszych elementów w/w treningu zaliczył, bym: Cykliczny trening postawy strzeleckiej; Cykliczny trening postawy strzeleckiej z celowaniem bez ściągania języka spustowego; Cykliczny trening postawy strzeleckiej z celowaniem i ściąganiem języka spustowego; Zdaję sobie sprawę, iż w dobie dzisiejszych potrzeby osiągania szybkiego sukcesu metoda długofalowej, systematycznej pracy może być postrzegana jako niezbyt obiecująca. Jednakże kto z nas może pochwalić się porównywalnymi wynikami ze wspomnianym Mistrzem. Czy omówiony wyżej trening może być przydatny dla już wyszkolonego strzelca, myślę, że na to pytanie każdy musi opowiedzieć sobie sam. Przypisy B. Wasilewski, Sztuka Celnego Strzelania, str. 12, Wydawnictwo „Sport i Turystyka” 1977; B. Wasilewski, Sztuka Celnego Strzelania, str. 18, Wydawnictwo „Sport i Turystyka” 1977;
broń raz do roku strzela sama